Opublikowany przez: Kasia P.
Autor zdjęcia/źródło: pexels.com
Pytanie tytułowe jest dość intrygujące, dlaczego odpowiedź na nie jest taka ważna?
Posiadanie dzieci jest czymś oczywistym. To część naturalnego porządku świata. Dzieci chcemy mieć z różnych powodów, na przykład naturalnych - przedłużenie gatunku, natura tak to wymyśliła i ukierunkowała, że większość ludzi na świecie chce mieć dziecko. Tak zwany instynkt macierzyński. Dzieci chcemy mieć również z powodów rodzinnych i społecznych - związanych z oczekiwaniami ludzi wokół nas i całego społeczeństwa. Do posiadania dziecka nakłaniają nas przekonania, postrzeganie społeczne, status społeczny, dziedziczenie majątku, opieka na starość. Także myślenie o sobie, że jestem coś warta jako kobieta bo rodzę dzieci. Takie przekonania mogą być dysfunkcyjne i mogą przeszkodzić w tym, żeby spełnić się w roli rodzica. Nie wynikają z własnych pragnień tylko ze społecznych, rodzinnych oczekiwań roli kobiety.
Dla mnie najważniejszy powód do posiadania dziecka to dzielenie się radością i odkrywanie z nim świata. Żyjąc i doświadczając zmysłami otaczającego świata odkrywamy w nim wiele uroków. Chcemy, żeby dzieci również mogły się zachwycić zachodem słońca, smakiem lodów, poczuć wiatr we włosach. Chcemy dzielić się tym, co postrzegamy jako dobre, wartościowe, przyjemne. Mając dziecko, pokazując mu świat dzielimy się z nim naszym zachwytem. A my lubimy się dzielić. Kiedy spotyka nas coś miłego szukamy osoby, której moglibyśmy powiedzieć o naszej radości. Wychowując dziecko mamy cały czas kogoś takiego obok siebie. Dodatkowo udziela nam się radość małego odkrywcy, który samodzielnie postrzega i interpretuje to, co przeżywa.
Warto przemyśleć powody, dla których chcę mieć dziecko i dlaczego akurat teraz jest to dla mnie ważne. Dzięki temu decyzja o rodzicielstwie będzie bardziej świadoma, bardziej wynikająca z moich, a nie otoczenia, potrzeb.
Powodem samym w sobie, takim celem i zadaniem do wykonania może być sytuacja, kiedy chcę mieć dziecko z najbardziej oczywistych i typowych powodów związanych z tym, dlaczego ludzie chcą mieć dzieci - ale nie mogą. Kiedy w życie pary wkrada się niepłodność. I wtedy niemożność zaspokojenia potrzeby jaką jest posiadanie potomstwa zamienia się w walkę o nie. I czasem dziecko staje się celem samym w sobie. Leczenie niepłodności jest walką, a ja mam ją wygrać! To bardzo niebezpieczna pułapka niepłodności. Bo co, jeśli jednak nie wygram? Czy przy okazji przegram siebie?
Dlatego myślę, że starać się o dziecko trzeba. Ze wszystkich sił, dostępnymi sposobami. Pamiętając cały czas o tym, że to nie jedyny cel i sens mojego życia. Wydaje się trudne, ale można się tego nauczyć.
Najpierw chciałam powiedzieć, że nie ma takiej złej motywacji. Ale... jeśli mamy trudności w związku, a posiadanie dziecka ma pomóc ten związek "skleić", to dziecko jako remedium to zły pomysł. Jeśli mamy niskie poczucie własnej wartości i dziecko ma nam zapewnić, w naszym wyobrażeniu o nim, bezwzględną miłość, oddanie, podziwianie nas, to jest to zły pomysł.
Jeśli posiadaniem dziecka chcemy zaskarbić sobie miłość partnera i przychylność jego rodziny, zapewnić jakieś profity - to jest to zły pomysł.
Zawsze jednak w takich sytuacjach możemy usiąść sobie w ciszy, same ze sobą, z kubkiem aromatycznej herbaty i zapytać siebie: dlaczego tak naprawdę chcę mieć dziecko? Czy ważniejsze jest dla mnie to, że ono po prostu pojawi się w moim życiu i będę je kochać i pokażę mu ten piękny świat? Czy raczej ważniejsza od samego dziecka jest cała społeczna otoczka, która temu towarzyszy, czyli: teściowa mnie doceni, mąż zacznie mnie kochać, koleżanki przestaną patrzeć na mnie dziwnym wzrokiem, sąsiedzi przestaną wypominać, że kariera ważniejsza dla mnie niż dziecko.
Z jeszcze innej perspektywy patrząc, decyzja o dziecku, bez względu na to z jakich pobudek by wynikała i potem jego pojawienie się na świecie może być przyczyną wielu dobrych zmian w życiu jego mamy. I mimo że decyzja o dziecku wynikała z nacisków lub powodów zewnętrznych, to dała siłę, moc, wytrwałość i pretekst do zmiany życia, wyzwolenia się spod władzy dysfunkcyjnych ludzi i przekonań.
Pamiętajmy również, że my w stosunku do dzieci pełnimy rolę rodziców, opiekunów, wychowawców, nauczycieli - po to, żeby potem mogły iść dalej w świat. Nie po to, żeby zaspokajały nasze ambicje, oczekiwania, ratowały nasz związek i żeby ich obecność podwyższała nasze poczucie własnej wartości. Mamy im dać potencjał i moc samostanowienia o sobie. Nauczyć je, że są dla siebie ważne. Po prostu dlatego, że są.
No waśnie - dlaczego, po co chcę mieć dziecko? Jakie powody za tym idą? Dla kogo to dziecko mam urodzić? Jaką rolę ma ono pełnić w moim życiu? Co mogę zmienić w swoim życiu teraz, żeby dziecko miało szczęśliwe życie? I nie myślę tu o sprawach finansowych a raczej o mentalnych, o przekonaniach, które wytyczają sens i kierunek mojemu życiu. Ważne jest przyjrzenie się sobie, swoim potrzebom, czy jestem ja, jako kobieta szczęśliwa i zadowolona? Czy umiem radzić sobie z lękiem, stresem, problemami? Czy umiem zadbać o swoje potrzeby emocjonalne? Czy je znam? To wszytko są bardzo ważne kwestie. Bo jeśli umiem zadbać o siebie samą, znam swoje życiowe priorytety, umiem przeciwstawić się temu, co mi w życiu szkodzi w relacjach i w zachowaniu innych - to będę umiała zadbać o swoje dziecko, będę umiała nauczyć je tego samego i dzięki temu wychowam go na człowieka świadomego siebie i swojej wartości. A to bezcenny potencjał!
Według mnie najlepszym wyjściem jest nauczyć się żyć "dwutorowo". Z jednej strony założyć sobie czas, do którego staram się o dziecko. Albo jeśli wiadomo, że wyjściem jest in vitro to zdecydować się na maksymalnie X podejść... To bardzo indywidualna kwestia. Natomiast dopóki mam możliwości finansowe, zdrowotne, psychiczne - to staram się o dziecko. Szukam metod, zdobywam wiedzę, szukam wsparcia.
Jednocześnie, to jest ten drugi tor, pamiętam o tym, że życie toczy się cały czas. Cały czas, mimo czekania na możliwość dania życia dziecku trwa moje własne. I w związku z tym powinnam o siebie dbać, realizować swoje życiowe cele, zamierzenia, pasje... Uczyć się radzenia sobie z emocjami towarzyszącymi niepłodności, docinkami ludzi, pielęgnować relacje z ukochanym, rodziną, przyjaciółmi... Mieć w życiu również inne cele oprócz posiadania dziecka. Wiem, że to trudne. Jednak wiem też, że możliwe.
I jeśli dojdziemy do takiego miejsca w życiu, kiedy będzie już wiadomo, że nie będę rodzicem, to wtedy nie zostaję z niczym, z niespełnieniem życiowym, pustką i porażką. Oczywiście trzeba będzie przepracować żałobę po stracie marzeń. Będzie też kiełkować nadzieja na inne życie. Podwaliny z innych celów, umiejętności życiowych, radzenia sobie z emocjami, dobre relacje - to potencjał na życie bez dzieci. Inne, nie wymarzone, ale niekoniecznie gorsze.
O sobie!
Nie zapominać o swoich planach rozwoju życiowego, pasjach, czasie dla siebie. On oczywiście będzie okrojony i mocno dopasowany do nowej sytuacji. Ale jednak mimo wszytko pamiętać o sobie.
Bo najwspanialszymi mamami pod słońcem będziemy wtedy, kiedy będziemy umiały zadbać o swoją życiową energię, o swoje potrzeby, o relacje z bliskimi nam ludźmi.
Pojawienie się dziecka ma się w to wpleść i stać się częścią świata. Bardzo, bardzo ważną częścią. Inne też są ważne i dopiero ich zbalansowanie sprawi, że nasze życie będziemy postrzegać jako udane i spełnione.
Za wywiad dziękujemy:
Pani Monice Szadkowskiej
Autorka projektu dla osób leczących niepłodność „Chcę mieć dziecko”>>.
Ukończyła studia pedagogiczne na UW, pracuje jako terapeuta głównie z kobietami w trudnych sytuacjach życiowych. Ukończyła Studium Pomocy Psychologicznej przy Instytucie Psychologii Zdrowia.
W ramach projektu „Chcę mieć dziecko”>> zajmuje się pisaniem artykułów i bloga na temat radzenia sobie z aspektami niepłodności takimi jak emocje, przekonania, stres, relacje. Prowadzi indywidualne sesje coachingowe.
Jej artykuły można znaleźć na portalu: NiepłodniRazem, w Magazynie Psychologicznym Tu i Teraz, na stronach kobiecego portalu Kobbieciarnia.
Autorka książki "Chcę mieć dziecko" i warsztatów on line "Zwiększ swoją szansę na ciążę".
Zdecydowała się zająć coachingiem płodności, ponieważ sama wiele lat strała się o dziecko. Z własnego doświadczenia zna emocje towarzyszące niepłodności: huśtawkę nastrojów, stres towarzyszący wizytom u lekarzy, napięcie towarzyszące zabiegom in vitro (nieudanym), ból poronień. Wie też, jak wiele może w podejściu do siebie i swojej niepłodności zdziałać dobra, konstruktywna, wspierająca rozmowa, wsparcie i pokazanie kierunku zmian. Pisze o tym w swoich artykułach i książce. Z każdym rokiem powiększa się grono jej "coachingowych dzieci" - dzieci kobiet, które zdecydowały się wprowadzić w życie proponowane przez nią zmiany.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Sonia 2017.04.06 11:32
Dzieci w szczesliwym zwiazku da zazwyczaj wyczekiwane, kochane, i rowniez szczesliwe. Jednak aby ratowac zwiazek, nie nalezy oczekiwac, ze dziecko nam w tym pomoze.....Jaka przyszlosc zapewnimy wtedy dziecku, skoro od dnia narodzin bedzie ono mialo juz ,, takie zadanie,, ????
31.0.*.* 2017.04.06 10:07
Świetna rozmowa!
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.